Monocykl i hulajnoga na obwodnicy oraz elektryczny wózek inwalidzki na Podwalu Grodzkim i Trakcie św. Wojciecha. To tylko niektóre z przykładów pojazdów, które znalazły się tam, gdzie nie powinny i o których informowali nas w ostatnim czasie czytelnicy w Raporcie z Trójmiasta. Zwracają uwagę, niektórych mogą śmieszyć, ale już na pewno stwarzają zagrożenie - dla siebie i innych uczestników ruchu. Mowa o pojazdach, których kierowcy wjechali w miejsca, w których zdecydowanie nie powinni się takich zdarzeniach regularnie informują nas czytelnicy w Raporcie z Trójmiasta. Bardzo dziękujemy za przesłane materiały!Hulajnoga na obwodnicyJeden z ostatnich sygnałów dotyczył mężczyzny, który - jak gdyby nigdy nic - jechał obwodnicą na hulajnodze. Sygnał do Raportu z Trójmiasta trafił, gdy znajdował się na wysokości Osowej. Wózek elektryczny na Podwalu GrodzkimMocno zaskoczeni musieli być także kierowcy jadący Podwalem Grodzkim, którym przed maską nagle "wyrósł" starszy pan, który ze spokojem jechał pod prąd wózkiem elektrycznym. Mężczyzna na wózku widziany był także, gdy podróżował Traktem św. Wojciecha. Omijał korki na monocykluTo jednak nie wszystko. Parę miesięcy wcześniej jeden z naszych czytelników, stojąc w korku, nagrał mężczyznę jadącego obwodnicą na elektrycznym monocyklu. - Stałem w gigantycznym korku zaczynającym się od zjazdu z estakady w Gdyni, a kończącym się gdzieś przy węźle Matarnia. Oczywiście nie było żadnego utrudnienia na drodze, a przyczyną była głupota kierujących, którzy zwalniali, bo na pasie w przeciwnym kierunku była stłuczka i musieli koniecznie spojrzeć, jakie były uszkodzenia. Ale to jeszcze mnie tak nie zdziwiło, jak ten jednokołowiec na obwodnicy, na lewym pasie - napisał nasz czytelnik w Raporcie z że obwodnica ma status drogi ekspresowej, co oznacza, że nawet jeśli jest zakorkowana i można poruszać się nią jedynie na pierwszym biegu, to nie mogą tam wchodzić piesi, ani nie można wjeżdżać rowerem, hulajnogą czy wskazanym wyżej jednokołowcem. Grozi to nie tylko mandatem, ale przede wszystkim sprowadza zagrożenie na siebie i innych użytkowników drogi.
Tłumaczenia w kontekście hasła "wygląda jak oni" z polskiego na angielski od Reverso Context: W ciągu ostatnich kilku lat, stało się typową czynnością dla poszukiwanych terrorystów zatrudnić człowieka, który wygląda jak oni. 23-07-2022 / 12:15(akt. 23-07-2022 / 16:52)W sobotę, 23 lipca (godz. 20:00), Legia Warszawa zagra u siebie z Zagłębiem Lubin w 2. kolejce PKO Ekstraklasy. Dla Mateusza Wieteski będzie to ostatni mecz w barwach "Wojskowych". W niedzielę reprezentant Polski ma polecieć do Francji, by przejść testy medyczne i związać się z Clermont (Ligue1) – poinformował na Twitterze Clermont Legia – Zagłębie dostępny w CANAL+ online– Już przed sezonem rozpatrywaliśmy możliwość transferu tego zawodnika w tym okienku. Kwestia samego transferu nie była dla mnie tak zaskakująca, jak moment, w którym on nastąpił. Teraz wszyscy musimy pracować nad znalezieniem odpowiedniego zastępcy. To kolejna sprawa, która powinna wybrzmieć. Powiedzieliśmy sobie, że jeśli nie uda się znaleźć zastępstwa, to na tych warunkach nie puścimy Mateusza. Zawsze trzeba uwzględnić interesy obu stron – jeśli one nie są uszanowane, to nie możemy się na coś takiego zgodzić. Poszukiwania trwają – mówił w piątek trener Kosta Runjaić.[AKTUALIZACJA, GODZ. 16:45]"Wietes" w poniedziałek zostanie piłkarzem Clermont Foot. Podpisze 4-letni kontrakt, a Legia zarobi 1,3 mln euro – napisał na Twitterze dziennikarz Interii, Sebastian tej pory Wieteska zagrał 154 mecze w pierwszym zespole "Wojskowych", strzelił 8 goli. W poprzednim sezonie obrońca wystąpił 49 razy, zdobył 4 bramki (wszystkie po dośrodkowaniach Josue), miał 2 asysty. W czerwcu br. zadebiutował w reprezentacji Polski, a ostatnio został nowym kapitanem Legii. Ma za sobą nieudaną inaugurację rozgrywek 2022/23 – nie dokończył rywalizacji z Koroną w Kielcach z powodu drugiej żółtej kartki, a w konsekwencji osób zarejestrowanych pojawiają się w tym artykule automatycznie. Komentarze osób niezalogowanych wyświetlą się po zatwierdzeniu przez moderatora. Jeśli film Wam się podobał, to koniecznie zostawcie łapkę w górę, zasubskrybujcie też mój kanał, jeśli jeszcze nie subskrybujecie i wciśnijcie dzwoneczek, ab - Mam świadomość ryzyka, ale się nie boję. Jak patrzy się na tych ludzi, którzy są wykończeni, bladożółci i trzymają cały dobytek w dwóch plecakach, to ten strach mija - opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie dr Katarzyna Pikulska. Lekarka przyznaje, że żołnierze teraz najbardziej obawiają się, że Rosjanie sięgną po broń chemiczną. - Jest duże ryzyko, że zostanie tam użyty gaz bojowy. Był moment, że na wyposażeniu złapanych rosyjskich żołnierzy znaleziono atropinę, która jest odtrutką właśnie na gazy bojowe - relacjonuje. spis treści 1. 18 km od miejsca, w którym nocowali, spadły rakiety 2. Pomaga w ewakuacji rannych żołnierzy i cywilów 3. Lekarka: Rosjanie wystrzelili pocisk w inne auto. Przeżyło tylko malutkie dziecko 4. Tego najbardziej boją się Ukraińcy. Na wyposażeniu złapanych rosyjskich żołnierzy znaleziono atropinę - odtrutkę na gazy bojowe rozwiń 1. 18 km od miejsca, w którym nocowali, spadły rakiety Dr Katarzyna Pikulska na co dzień pracuje w szpitalu w Siedlcach, między dyżurami jeździ pomagać w Ukrainie. Schemat podróży zawsze jest podobny: w jedną stronę wiezie dostawy humanitarne, w drodze powrotnej pomaga w ewakuacji. Kilka dni temu wróciła z Zaporoża. To był jeden z najdalszych i najtrudniejszych wyjazdów. Kiedy tam nocowali na miasto spadły cztery rakiety. Żołnierze przygotowują blokady na wypadek wejścia Rosjan (arch. prywatne) - Ominęło nas to szczęśliwie, bo spaliśmy 18 km od miejsca, w którym był atak. Zaporoże to jest już taki rejon Ukrainy, w którym faktycznie czuć wojnę. Wszędzie są zasieki, drogi są pilnowane, by jeśli wejdą Rosjanie, można je było zablokować takimi metalowymi konstrukcjami. Obowiązuje całkowite zaciemnienie, jest oczywiście godzina policyjna i faktycznie ludzie się tego pilnują. Na ulicach jest w ogóle mało ludzi, widać, że miasto jest opustoszałe - opowiada dr Katarzyna Pikulska. (arch. prywatne) - Tam już widać bardzo dużo wojska, nad głowami co jakiś czas latają samoloty MiG, zdarza się, że słychać wystrzały. Linia frontu jest 50 km dalej. Natomiast duch bojowy jest olbrzymi, wszyscy mówią w podobnym tonie, że nie zamierzają się poddawać, że będą walczyć do zwycięstwa - podkreśla lekarka. Przyznaje, że rozmowy z żołnierzami, którym dostarczają leki i ubrania, są niesamowicie poruszające. - Pamiętam, jak jeden z nich opowiadał, że walczy dla syna. Jego ośmioletni syn powiedział mu: Tato gdybym mógł, to bym walczył za Ukrainę. I ten ojciec następnego dnia się zaciągnął. Inny z żołnierzy z kolei wspominał, że bał się tylko o mamę, zapewnił jej bezpieczne schronienie i już trzeciego dnia wojny ruszył na front. Oni budują wszystko własnymi rękami, szykują zabezpieczenia, gotują w tych warunkach polowych, ale nigdy nie usłyszy się od nich słowa narzekania - relacjonuje dr Pikulska. (arch. prywatne) 2. Pomaga w ewakuacji rannych żołnierzy i cywilów To był jej szesnasty wyjazd do Ukrainy. Już planuje kolejny. Lekarka ściśle współpracuje z Fundacją Humanosh, w ramach tych działań pomaga w zapewnieniu bezpiecznego transportu dla rannych żołnierzy, którym lekarze z Ukrainy nie są w stanie pomóc. - Z Chmielnickiego ewakuowaliśmy żołnierza, który miał poranioną twarz i wymagał specjalistycznego leczenia. Czasami są też cywile, mieliśmy np. dziewczynkę chorą onkologicznie, którą transportowaliśmy na leczenie - opowiada dr Pikulska. - W zasadzie do Ukrainy jeździmy od trzeciego dnia wojny. Na miejscu odbieramy tych pacjentów, którzy mają obrażenia wymagające operacji albo dalszego specjalistycznego leczenia za granicą. To wszystko odbywa się w ramach międzynarodowego programu, w koordynacji tych transportów pomaga polski konsul. Żołnierze, ale też inni pacjenci, są przewożeni na początku do Lwowa, a potem na lotnisko w Jasionce i stamtąd lecą do szpitali, które zaoferowały przyjęcie konkretnych przypadków, do Włoch, Francji, Niemiec, Hiszpanii. W ramach międzynarodowej współpracy ranni, którym nie są w stanie pomóc lekarze z Ukrainy są transportowani do innych państw (arch. prywatne) Dodatkowo na własną rękę pomaga w ewakuacji cywilów, do tej pory przewiozła co najmniej 40 osób. Podczas jednego z wyjazdów jej prywatny samochód odmówił posłuszeństwa. - Wykończyłam prywatne auto - żartuje lekarka i dodaje, że teraz po Ukrainie porusza się samochodem fundacji, który został oddany w jej ręce. - Wcześniej jeździłam prywatną mazdą. Niestety moje auto miało niskie zawieszenie i podczas jednego z wyjazdów się popsuło. Akurat wtedy byłam sama i musiałam przekroczyć granicę z powrotem na piechotę, a auto zostało w Ukrainie. 3. Lekarka: Rosjanie wystrzelili pocisk w inne auto. Przeżyło tylko malutkie dziecko (arch. prywatne) Podczas ostatniego wyjazdu udało jej się ewakuować z Zaporoża chorującą na astmę mamę z dziewięcioletnią córeczką. - Przywiozłam je do Warszawy, gdzie już czekała druga córka tej kobiety. Zdarzało nam się ewakuować osoby starsze, niepełnosprawne. Jedna z kobiet, którą wywoziłam z Chmielnickiego, uciekła z Sum, tam przez tydzień siedziała ciągle w piwnicy. Przez całą podróż była bladozielona. Jak nocowaliśmy we Lwowie i zawyły syreny, to było widać jej przerażenie. Uspokoiła się dopiero, kiedy przekroczyliśmy granicę. Nie zapomnę też oczu Tatiany, którą wywoziłam z dwunastoletnim synem, niedługo po bombardowaniu Winnicy. Jest żoną zawodowego wojskowego. Pamiętam, jak próbowała się uśmiechać, ale w oczach było widać ból. Jej mąż walczy, ona wyjechała, tylko żeby chronić syna. Zresztą miesiąc później napisała do mnie, że sobie dobrze radzą, ona ma prace, a jej syn poszedł do szkoły - wspomina lekarka. - Wiozłam kobietę, która uciekła z córką z Mariupola. W zasadzie cały czas płakała. Opowiadała, że im się udało, ale na jej oczach Rosjanie wystrzelili pocisk w inne auto. Przeżyło tylko jedno, maleńkie dziecko, a rodzice i rodzeństwo zginęli. 4. Tego najbardziej boją się Ukraińcy. Na wyposażeniu złapanych rosyjskich żołnierzy znaleziono atropinę - odtrutkę na gazy bojowe To obrazy i historie, których nigdy nie zapomni, ale to jeszcze silniej utwierdza ją w przekonaniu, że mimo ryzyka musi wracać i dalej pomagać kolejnym potrzebującym. - Mam świadomość ryzyka, ale się nie boję. Mam doświadczenie, byłam podczas wojny w Iraku. Jak patrzy się na tych ludzi, którzy są wykończeni, przerażeni, bladożółci i trzymają cały dobytek w dwóch plecakach, to ten strach mija. Mam poczucie, że muszę być spokojna i silna dla nich - podkreśla. Zawożą buty i ubrania. Ostatnio żołnierze poprosili ich o garnki do kuchni polowej (arch. prywatne) Już szykują kolejny transport. Lekarka wyjaśnia, że ze względów bezpieczeństwa przez wyjazdem nie może mówić o szczegółach. Mają dostarczyć żołnierzom przede wszystkim plecaki, ochraniacze, kamizelki kuloodporne i jedzenie. Ukraińcy prosili ich też o garnki do kuchni polowej wojska, buty i ubrania w ciemnych kolorach. - Dostajemy listy potrzeb. Teraz będę wiozła też nowoczesne maski przeciwgazowe i leki typu atropina. O tym się mówi od paru miesięcy, ale niestety jest duże ryzyko, że tam zostanie użyty gaz bojowy. Był moment, że na wyposażeniu złapanych rosyjskich żołnierzy znaleziono atropinę, która jest odtrutką właśnie na gazy bojowe. To pokazuje, że to zagrożenie jest realne - podkreśla dr Pikulska. - w okolicy Zaporoża jest elektrownia. Ryzyko, że Rosjanie pokuszą się o zniszczenie elektrowni, atak biologiczny czy chemiczny też jest duże. Czuć, że Ukraińcy traktują to ryzyko na poważnie - przyznaje lekarka. Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Rekomendowane przez naszych ekspertów Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki. polecamy Jak oni kochają się - utwór wykonywany przez Julię Wargacz w wilkowyjskim domu kultury podczas konkursu. Smutno, tak mi smutno źle, tak mi źle Serce bije pieśń pokutną Żegnaj życie me Muzyka:Radzimir Dębski Słowa:Robert Brutter, Jerzy Niemczuk Wykonanie:Marta Mazurek Ktoś tu chyba zdenerwował się, że wiecznie nie ma gdzie zaparkować pod blokiem i postanowił zostawić auto… na balkonie. Tylko jak udało mu się umieścić samochód na 1 piętrze, zostanie nierozwiązaną zagadką. Cieszę się, że Polacy wyciągnęli do nas rękę. Uratowali nas i przywieźli tutaj. Bardzo doceniam całą pomoc, której udzieliliście nam i naszym rodzinom, a mieszkańcy tutaj zaopiekowali się nami od A do Z - powiedział. Afgańczycy czują się bezpiecznie w Suchym Borze. Właśnie tego poczucia najbardziej im brakowało. Zdjęcia martwego Humbak w lesie mangrowym na wyspie Marojo w Brazylii obiegły świat. Naukowcy ruszyli do Amazonii, by wyjaśnić to zagadkowe zdarzenie. Pobrali próbki martwego ssaka i podzielili się tym, co udało się dotychczas ustalić. Dziecko wieloryba. Jak ustalili badacze z działającej non-profit grupy Bicho D'agua, odnaleziony humbak był jeszcze bardzo młody. Najprawdopodobniej zabłądził w morzu i zmarł z głodu. Naukowcy nie wykluczają jednak innej przyczyny śmierci. Bardziej zagadkowe wydaje się jednak to, jak trafił na Marojo. Martwy wieloryb w dżungli. Jak się tam znalazł? Zdaniem naukowców wyjaśnienie zagadki stanowią lokalizacja wyspy oraz pora roku. Majoro to największa wyspa rzeczna położona u ujścia Amazonki. O tej porze roku porastający go mangrowy las zalewany jest licznymi przypływami. W trakcie trwającego aktualnie sezonu, przypływ ma miejsce dwa razy dziennie i podnosi poziom wody niemal o 4 metry. Woda przynosi do dżungli masę śmieci, wliczając w to odpady ze statków i wielu miejsc na świecie. To wyjaśnia dlaczego wypełnione gazami ciało martwego wieloryba znalazło się wewnątrz mangrowego lasu – powiedziała oceanograf Maura Sousa w rozmowie z CNN. Źródło: Kulisy Manipulacji Zaprasza: Katarzyna Gójska i Piotr Lisiewicz Zobacz odcinki » Kulisy Manipulacji Zaprasza: Katarzyna Gójska i Piotr Lisiewicz Zobacz odcinki »Ludzi online: 3154, w tym 73 zalogowanych użytkowników i 3081 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.rz50p.